www.kulakovski.pl / pozytywny pesymista jest zamknięty: Soundtrack Of My Life- Track #1

Soundtrack Of My Life- Track #1

czwartek, 23 października 2014

źródło: http://offspring.com/music/album/americana

Nie spodziewałem się, że kupno tej płyty sprawi, że będę tym kim jestem. Była zima, przełom roku 1998/1999 wraz z siostrą dostaliśmy mini wieże HiFi z możliwością odtwarzania CD. Dziś to nic szczególnego, ale kiedyś to było naprawdę „coś”. Sprzęt trzeba było przetestować więc, Ojciec zabrał mnie do Empiku bym mógł wybrać sobie płytę. Wtedy powoli wychodziłem z etapu Just5 i BackStreet Boys, ale też nie wiedziałem, że chce słuchać czegoś mocniejszego.



Nie pamiętam już dokładnie jak to się stało, ale wybraliśmy płytę The Offspring – Americana. Płytę tą można nazwać kluczem do portalu zwanego fascynacją, której nie można było powstrzymać.

Sama płyta to melodyjny punk rock w amerykańskim wydaniu. Krążek ten okazał się niesamowitym sukcesem, a singiel „Pretty Fly” znał w tamtym okresie chyba każdy. Cały album nie ma słabych punktów, każdy utwór jest dobry, prosty i melodyjny. Całość trwa około 46:00 minut co sprawia, że szybko się nudzi. Nie ma tutaj większych detali, jest to po prostu prosty, dobru album. Punk Rock w wersji lajt. Patrząc z perspektywy czasu dla fanów starszych płyt była to zdrada, pójście w komercje. Gdyby album został wydany w 2014r. Wszyscy krzyczeliby „sprzedali się!”.

Moim zdaniem była to ostatnia dobra płyta The Offspring. Później było już tylko gorzej.

Moja Mama wyprawiła Ojcu kazanie za to, że kupuje takie płyty dwunastolatkowi. Jednak ja na to nie zważałem. Słuchałem jej jak zaczarowany. W każdej wolnej chwili. Spoglądając na innych muzyków, dziennikarzy zawsze fascynacja zaczyna się od tego jednego albumu. Pojawia się on zawsze w momencie kiedy szukamy toru, którym chcemy podążać. Ukształtowuje Nas i przygotowuje Nas do dalszej drogi przez inne gatunki muzyczne.

Mój egzemplarz nie tylko ukształtował mój gust, ale kilku kolegów z podwórka. Choć dopiero późniejsze wydawnictwa innych wykonawców pokazały jak bardzo się różnimy wtedy uważaliśmy, że nie ma lepszej płyty.

Dwa lata później, na którejś wigili mój starszy kuzyn wiedząc, że słucham Amerciany dał mi dwie kasety pewnego zespołu. Na kasetach zarejestrowany był koncert zespołu z orkiestrą symfoniczną. Wtedy właśnie poczułem, że robię kolejny krok...

Jaki to album i co się wtedy działo poznacie w kolejnym wpisie.

Z chęcią poznam albumy, które Wami wstrząsnęły, które sprowadziły Was na odpowiedni tor. Piszcie do mnie na adres pozytywnypesymista@gmail.com lub na facebook.com/pozytywnypesymista.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proudly designed by | mlekoshiPlayground |